piątek, 30 stycznia 2015

Rodzinna Rewolucja.

Parę dni temu, gdy wylot mojego męża do Londynu zbliżał się nieuchronnie, uświadomiłam sobie, że od tego momentu już nic, nigdy nie będzie takie jak wcześniej
Nasze życie mocno się zmieni i to, które trwało do wczoraj już nie wróci. Już nie będzie codziennego wychodzenia do pracy i spotykania się wieczorem, odprowadzania dzieci przez męża do szkoły i przedszkola, wracania do domu późną nocą z zakupami z tesco, wspólnego przyjmowania gości czy wspólnego wyjścia w odwiedziny, wychodzenia na spacer czy latem z dziećmi na plac zabaw. Tego TUTAJ już nie będzie. Ot takiej zwykłej codzienności w TYM domu, na naszym (ukochanym już przez nas) osiedlu. I ogarnęła mnie melancholia. Okej są rzeczy (głównie rzeczy) z którymi nie będzie mi się trudno rozstać, ale też są rzeczy, miejsca, przyzwyczajenia i przede wszystkim osoby, z którymi cholernie ciężko będzie się rozstać, a tego i tych jest sporo. 

Zaczął się właśnie czas naszej Rodzinnej Rewolucji!
To była wspólna decyzja. Trudna, przemyślana pod każdym możliwym punktem, długo podejmowana. Ale myślę, że słuszna. 
Podjęliśmy z mężem decyzję o wyjeździe do Anglii. Najpierw on. Potem my wszyscy. 
Wiemy, że nie będzie łatwo. Mnie  samej z Czwórką dzieci tutaj. Później już tam. Początki będę trudne, zawsze są, ale jestem na to przygotowana. Z czasem będzie lepiej i wierzę, że sobie poradzimy i Dzieci też sobie poradzą. Będziemy razem, będziemy się wspierać i z pewnością się ułoży.

Tutaj nie daliśmy rady normalnie żyć, choć staraliśmy się długo, ale według mnie za długo. 
Kocham Polskę, jestem dumna z tego, że jestem Polką, dlatego serce mi pęka, kiedy jestem zmuszona do wyjazdu z Ojczyzny tylko po to aby utrzymać swoją Rodzinę i zapewnić jej godny byt. 

Nasza rodzina nie jest mała. Utrzymać sześcioosobową rodzinę w tym czworo coraz starszych dzieci jest bardzo trudne. Mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu o metrażu dużo mniejszym niż jest (w przepisach normach) przewidziane na osobę. Jest ciasno, do tego standard mieszkania nie zwala z nóg. Ignaś i Zuzia chodzą już do szkoły, potrzebują miejsca dla siebie do nauki. Mają je, ale uwierzcie ledwo co. Poza tym dzieci potrzebują przestrzeni i co ja dalej będę pisać, to oczywiste. 

Chcę dać dzieciom szansę rozwoju swoich zainteresowań, talentów, a każdy kto ma dziecko dobrze wie, że to kosztowne. A ja nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy muszę Dziecku odmówić zapisania go na zajęcia dodatkowe, ponieważ mnie na to nie stać, a przy czwórce dzieci? Już teraz ledwo wyrabiam na dodatkowe zajęcia z angielskiego,na które chodzi Ignaś i Zuzia, ponieważ uważam, że to jest podstawa (chodziły już kiedy jeszcze nie myśleliśmy nawet o wyjeździe). Nie wspomnę o tysiącu różnych innych potrzeb dzieci, choćby co raz przyborów do szkoły, czy na wyjścia klasowe, ubrania itp. tego jest naprawdę dużo. Sama nie zdawałam sobie sprawy, ile  jest wydatków, zanim moje dziecko nie poszło do szkoły, potem drugie, noi przedszkole. 

Sądziłam, że damy radę, ale nie dajemy. Więcej wydatków niż przychodów. Okej, ktoś mi powie (i mówi), ale niedługo możesz pójść do pracy. Mogę i pewnie byłoby ciut łatwiej, ale i tak nie wiem czy byłoby nas stać na większe mieszkanie i spłatę długów, których przez jakiś czas się nazbierało.

Coś tu musiało się zmienić! 
I choć robimy to z ciężkim sercem, lepszego rozwiązania nie widzimy.
I jestem dobrych myśli, mimo choroby, która mnie dopadła dzień przed wylotem męża z Polski, gdzie chciałam być zmobilizowana do działania jak najlepiej. Zmobilizowana jestem, z wykonaniem gorzej, ale nie! Naprawdę nie jest źle (myślałam, że będzie gorzej).
I są plusy - zawsze to odrobinę mniej prania i prasowania, nie?
A o dzieciach też myślimy, choć tej kwestii teraz nie poruszam. Wszyscy się postaramy, aby tę rozłąkę teraz przeżyły jak najmniej dotkliwie. 
Wnioski pewnie opiszę w późniejszym czasie. 

Rodzinna Rewolucja ruszyła. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, zdecydowanie i z wiarą, że w końcu się uda. I się uda! 

5 komentarzy:

  1. Są takie momenty w życiu, w których uświadamiamy sobie, że nasz przewidywalny do tej pory świat już taki nie jest... wszystko staje na głowie. I chociaż mija kilka dobrych chwil nim wszystko się ustabilizuje to jednak warto na to poczekać... by odetchnąć ponownie

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że jesteś super matka która dla dziecka jest w stanie oddać wszystko...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję, miło usłyszeć takie słowa :)

    OdpowiedzUsuń