czwartek, 28 sierpnia 2014

Tak było. A jak będzie?

Ostatnie dni sierpnia. Za chwilę wrzesień, a co za tym idzie - nowy rok szkolny. Dla młodej Mamy to kolejne przeżycie.


Nie spodziewałam się, że tak szybko moja córka pójdzie do szkoły. 

Jeszcze przecież nie tak dawno wysyłałam do szkoły Pierworodnego. Rok. Rok temu obawiałam się bardziej. Pierwsze zetknięcie ze szkołą jako Rodzic. Troska o syna. Czy sobie poradzi? Czy znajdzie fajnych kolegów? Czy będzie miał jakieś większe trudności? (wszelkie DYS), i najważniejsze - czy będzie miał mądrą, fajną nauczycielkę? 
Oraz sam fakt,  że mój Syn, będzie uczniem! Słowem, wiele obaw, pytań, emocji i dumy. 

Ale to jeszcze nie wszystko. Również Kostuś miał swoją premierę. Trzylatek poszedł do przedszkola. Fakt, chciał iść. Bardzo. Co nie zmienia jednak faktu, że byłam tym wydarzeniem poruszona. Nowy etap. Ciekawość przeplatała się  z dumą i lekkimi obawami czy jednak nie stwierdzi, że w chce być z Mamą i tylko z Mamą, lub jak odnajdzie się wśród innych dzieci. No cóż, obawy raczej typowe. 

I jeszcze jeden fakt, dość istotny. Za 3-4 tygodnie mieliśmy powitać maleńkiego Człowieka w naszej Rodzinie - Stasia. Człowieka, który miał wywrócić nasze dotychczasowe życie do góry nogami. Szczerze? Chyba największa obawa. Czy sobie poradzę? Jak ogarnę świeżego pierwszoklasistę, dwoje przedszkolaków i noworodka na raz...

Przed nami był bardzo NOWY rok szkolny. Nowe wyzwania przed nami jako Rodzicami i oczywiście Dziećmi. Był to rok pełen mnóstwa przeżyć, pięknych, poruszających chwil. 
Daliśmy radę.
Ignaś trafił na wspaniałą nauczycielkę, klasę ma bardzo fajną, a do nauki się przykładał, choć czasami było ciężko i mało co nie polegliśmy. Na koniec roku dostał wyróżnienie, więc duma bije od Matki. Kostek do przedszkola chodził chętnie, i rozwinął niektóre umiejętności, a co najważniejsze bardzo dobrze odnajduje się w grupie kolegów i koleżanek. Staś natomiast ma już prawie rok, i sama nie wierzę, że to już prawie koniec niemowlęcego czasu! 

Nie zawsze było łatwo, jeśli było. Ale to był piękny rok. Interakcje między starszymi dziećmi a kilkumiesięcznym Stasiem, wspaniale było móc obserwować. Śmiech maleńkiego Stasia. Śmiech i radość Dzieci była/jest dla mnie nagrodą. 
Dlatego parę dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, uzbrajam się, szykuję, przed kolejnymi wyzwaniami. Wiem, że sobie poradzimy. Już się aż tak, nie obawiam. Trochę - zawsze. Tak, będzie ciężko, może nawet chwilami trudniej, bo to już dwoje szkolniaków. Lecz jak będzie? Czas pokaże...
Z optymizmem patrzę w przyszłość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz