piątek, 10 czerwca 2016

Wyjątkowy czas.

Oglądam zdjęcia setny raz. I za każdym razem serce bije szybciej a na mojej twarzy pojawia się rozanielony uśmiech.
Patrzę bowiem na moje Anioły, przepięknie i wyjątkowo wyglądające. Na ich twarzyczki, na których maluje się podekscytowanie połączone z radością i stresem, przed tym wydarzeniem do którego przygotowywały się tyle czasu. 
Podekscytowana jestem również i ja, dużo bardziej zdająca sobie sprawę z tego co się dzieje, z tego wyjątkowego momentu w ich życiu. Podekscytowana podwójnie.


22 maja 2016 roku miała miejsce Pierwsza Komunia Święta Ignacego i Zuzanny. 

Nie są bliźniakami, jak wiele osób pytało, sądząc po tym jak są do siebie podobni (?).
Zuzia poszła rok wcześniej, z bratem. Razem się przygotowywali, razem uczyli, razem poszli do pierwszej spowiedzi, razem przyjęli Pierwszą Komunię. 
Matka przeżywa więc podwójnie. Nie ukrywam tego. Jest to dla mnie bardzo wyjątkowy moment.
Podekscytowana, zestresowana, szczęśliwa - te wszystkie emocje kotłują się naraz tego wyjątkowego dnia. 


Odkładając bowiem na bok całą magię tego dnia. Na wierzch wychodzą czysto ludzkie, życiowe sprawy.
 I tu pojawia się stres. Przejmujesz się (chcąc nie chcąc) aby wszystko wyszło jak najlepiej. Aby wyjść o dobrej porze, aby niczego nie zapomnieć, aby dzieci dojechały w białych strojach, i w białych wróciły (o mój Boże!), bo przecież będą jeszcze im potrzebne przez kolejnych sześć dni. Nic to, że zawsze możesz oddać do pralni i tak się stresujesz, szczególnie jeśli Twoje dzieci to żywe srebra. Do pralni i tak poszły, i to już na drugi dzień, ale mniejsza. 
Myślisz o tym, aby dzieci zachowały się godnie, przynajmniej dzisiaj, w tym momencie, bo na próbach wierciły się jakby miały owsiki, tłumaczysz sobie, że to dzieci, więc trudno żeby siedziały  cały czas sztywno jakby  miały kij w d... Ale jednak chcesz uniknąć widoku syna, grzebiącego w zębie, szczególnie kiedy siedzi w pierwszej ławce. 
To jest mega kumulacja wszelkich emocji. 

Mimo wszystko jednak, jest to wyjątkowy czas. Teraz na spokojnie, wszystko już doszło. 
Cały ten pośpiech, stres, wysiłek, gdy już minie, staje się również częścią wspominaną z uśmiechem na ustach. 
fot. Ela
fot. mag.
fot. mag.
fot. mag.


O czym jeszcze myślę? o mojej córce, jednej, jedynej. Patrzę na nią, wyglądającą jak księżniczka, w pięknej białej sukience, w białych pantofelkach, uroczych rękawiczkach i przepięknym uczesaniu. Wygląda tak pięknie, tak uroczo. Jest trochę zachodu z kompletowaniem całego stroju, z codziennym czesaniem (nie było łatwo), ale efekt jest powalający. Zachwycam się i jednocześnie trochę mi smutno, bo to pierwszy i ostatni raz kiedy moja dziewczyna idzie do pierwszej komunii. 

Z chłopakami nie ma tej zabawy (co ma swoje plusy i minusy), co oczywiście nie umniejsza uroku chłopców.
Przede mną jeszcze dwóch :) 
fot. Ela


Dziękuję Mag i Eli za piękne zdjęcia. Dzięki Wam mogę się zachwycać do woli, gdyż to się nie znudzi.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz