środa, 4 stycznia 2017

Trochę czasu minęło od napisania ostatniego posta. Jeszcze więcej od momentu, w którym stwierdziłam, że muszę odłożyć prowadzenie bloga. To był bardzo trudny czas w moim życiu, dlatego stwierdziłam, że nie będę Was katować moimi trudnymi (dla mnie) sprawami, a tak by było, gdyż nie umiałabym zachować dystansu. 


Ale! Najgorsze już chyba za mną (za nami). Trochę za Wami się stęskniłam, więc oto jestem! :) 

Kto się cieszy? ;)


Tak jak pisałam to był trudny czas. W tym 2016 rok, ale szczęśliwy ostatecznie. Po dwuletniej prawie rozłące mojej z mężem a dziećmi z tatą. Od prawie dwóch miesięcy jesteśmy znów razem! I wspólnie  przywitaliśmy Nowy Rok. Pełni nadziei  i dobrych myśli. 

To raz. Dwa - piękne chwile w minionym roku również przeżywaliśmy. Ignaś i Zuzia byli u Pierwszej Komunii Świętej. Piękne chwile i co nieco opisane w poście poniżej. Z perspektywy życia tu, w Anglii jeszcze bardziej cieszę się z tego, że moje dzieci miały komunię w Polsce. I razem  z mężem przybijamy sobie piątkę za decyzję o podwójnej Komunii.


Oczywiście tęsknię.  Nadal się przyzwyczajam do nowej rzeczywistości. Jest tyle różnic między Anglią i Polską, i to wcale nie na minus dla Polski. 

Trzeba czasem się oddalić, aby docenić to co się miało, gdzie się żyło. Zmienia się perspektywa. Widzisz więcej. Doceniasz więcej. 
Dziś doceniam to, co i kogo mam. Każdą wspólną chwilę. I choć musimy tu sobie wiele jeszcze poukładać, wiem, że będzie dobrze. Już jest dobrze.


Chciałabym z początkiem Nowego Roku, życzyć Wam odwagi do podejmowania trudnych decyzji, lęk to tylko nasze wyobrażenie. Radości z życia, doceniajcie piękne, choć czasem krótkie chwile, spędzone w gronie najbliższych, przyjaciół. Nie zamartwiajcie się, życie jest zbyt krótkie, wyciągajcie z niego tyle ile w danej chwili możecie. Aby szklanka zawsze była do połowy pełna a nie pusta.
Tego życzę Wam, jak i sobie.



Okolica w której mieszkamy. Dzisiejszy poranek. W drodze do szkoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz